Na tutejszych łamach wiośnie poświęciłem nieco uwagi wcześniej ale myślę, że tematu nigdy dość, ponieważ nigdy dość przyrody budzącej się do życia. Zatem po raz kolejny – fotoodsłony tej pory roku w Sudetach Środkowych ale też na Pogórzu Kaczawskim



























Na tutejszych łamach wiośnie poświęciłem nieco uwagi wcześniej ale myślę, że tematu nigdy dość, ponieważ nigdy dość przyrody budzącej się do życia. Zatem po raz kolejny – fotoodsłony tej pory roku w Sudetach Środkowych ale też na Pogórzu Kaczawskim
Z sobie wiadomych powodów zbierałem się na ten przejazd od roku 2003… No dobrze – zbierałem siły 😉 Bardzo się przydały bo trasa, myślę sobie była całkiem słuszna, choć… nie do końca przemyślana. Trochę ją odcierpiałem. Ale nie to było najważniejsze lecz zakątki Karkonoszy / Krkonoš, których nie wolno ot, tak – przejechać na rowerze! Dlatego prędzej czy później wycieczkę powtórzyć trzeba będzie, ale w wersji kilkudniowej. Kilka podjazdów w Karkonoszach robi wrażenie i wyciska na miazgę. Polecam tę trasę, oznaczoną w Krkonošským národním parku jako K1A wszystkim, którzy chcą sobie coś udowodnić lub ich bardzo siły rozpierają.
Powrót z Zacléře do domu to już gratka, o ile siodełko jest wciąż wygodne a podjazdów z Lubawki do Lipienicy czy z Krzeszowa do Grzęd nie widać i nie czuć, bo dzień się skończył i jedzie się po ciemku.
Wspólne wolne popołudnie pozwoliło nam spędzić pięknych kilka godzin na rowerowej przejażdżce. Że okolica Wałbrzycha jest piękna, nie trzeba przekonywać. Warto sobie o tym przypominać, wskażę przy okazji najpiękniejsze odcinki trasy:
Wałbrzych i okolice to kraina piękna o każdej porze roku, ale i kraina nieznana. Warto jej się przyjrzeć i ją odwiedzić – pieszo, rowerem, etceterem. Rowerowo szczególnie teraz, gdy pogoda zachęca.
Zachęcam również ja – opracowuję trasy dla każdego rodzaju rowerowych wycieczek.
Ostatnie tchnienia jesieni zachęciły do rowerowej przejażdżki po Wałbrzychu. Nieoczekiwanie dla wszystkich i pewnie to lekka przesada – Wałbrzych jest miastem pojeziernym… To znaczy – wiele jest w naszym mieście zbiorników wodnych, pamiątek po niedawnej działalności przemysłowej, tworzących niepowtarzalny rys krajobrazu, z którego powoli znikają. Tym bardziej zasługują na udokumentowanie i przedstawienie. Kiedy je wszystkie uchwycę, pojawi się tu galeria. Oby do wiosny!
Pod koniec września poproszony zostałem o poprowadzenie wycieczki rowerowej podnóżami Karkonoszy. Miała dodatkowy atut – była naukowa, bo nastawiona na rozpoznanie wodnych walorów tego zakątka Sudetów Zachodnich. Na jego podstawie została stworzona praca naukowa I etap 44 Olimpiady Geograficznej. Rozpoznanie było bardzo udane, bo z tego co wiem osoba najbardziej nim zainteresowana, czyli Zuzanna spod Warszawy, zakwalifikowała się do etapu drugiego Olimpiady. Bardzo gratuluję i trzymam kciuki za dalsze odkrycia i ich radosne zwieńczenia!
Rowerem czy pieszo, zawsze inaczej i zawsze warto. To miasto zasługuje na uwagę.
Niby daleko nie jest, ale w tę i z powrotem robi się około 60 km dystansu i niemal 1000 m przewyższenia. A wszystko to w jedno sierpniowe popołudnie, które wycisnęło siódme poty i pozwoliło odpocząć.
Popołudniowy, śródjesienny rowerowy wypad na pogranicze śląsko – broumowskie. Pogoda, choć niezbyt piękna, nie uprzykrzała tej przejażdżki, dającej nieco dobrego zmęczenia i sprawdzającej stan siły (?) na rowerze. Zgodnie z oczekiwaniami zmęczenie było, siła – nie. Ale cała wycieczka jak najbardziej na tak!